wtorek, 2 kwietnia 2013

Droga do lepszego życia - diagnostyka karmy wg.S.Nikołajewicza Łazanowa.


               
Droga do lepszego życia - diagnostyka karmy wg. Siergieja Nikołajewicza Łazariewa

 Autor:Martyna Fon



              Na rynek polski trafiła właśnie długo oczekiwana, pierwsza, z obszernego cyklu 12 książek, część pt. "Diagnostyka karmy", wzbudzając liczne kontrowersje poprzez lekko prowokacyjne podejście do tematu. Ten zabieg ma na celu przebudzenie świadomości i wzięcie odpowiedzialności za własne życie w myśl powiedzenia "ciebie nie uratuję, ale mogę uratować siebie". Pod tym stwierdzeniem kryje się głębsza prawda o naszym polu energetycznym, które jest ściśle połączone z ogólnym polem, z Jednością. Poprzez zmianę siebie bezpośrednio wpływamy na los najbliższych, a także - na zasadzie rezonansu - na los Jedności, która zawiera w sobie wszystkich i każdego z osobna. Dlatego, zaczynając od siebie w sposób nieegoistyczny i daleki od misyjnego traktowania tematu, wpływamy na życie na całej planecie.


            Każdy z nas, bez wyjątku, żyje w polu informacyjno-energetycznym, na które składają się trzy elementy: los, zdrowie i indywidualne przekonania. Są one ze sobą ściśle połączone i w ich obrębie zachodzą współzależne interakcje. Przyczyną choroby ciała fizycznego jest naruszenie struktur pola. Dlatego należy leczyć przyczynę w polu, a nie tylko sam organ w ciele fizycznym.


            Do naruszenia struktury naszego pola przyczyniliśmy się sami. Deformacje są spowodowane niewłaściwym postępowaniem, w myślach, mowie i działaniu. Co zasiejesz, to zbierzesz. Większość osób nie zdaje sobie sprawy z wagi myśli, słowa i czynów. Siergiej Łazariew nawołuje do wzięcia za to odpowiedzialności. Oburzenie po przeczytaniu jego książek często wynika z egoistycznej zamkniętej postawy. Łazariew proponuje aby zamienić pychę na pokorę, umysł na drogę serca, egoizm na empatię. Naiwność, na pojęcie prawa przyczyny i skutku, dziecinność duchową na dojrzałość. Najczęściej bronimy się zasłaniając niewiedzą. Wiedza budzi w nas strach i poczucie winy. Często zrzucamy odpowiedzialność za siebie na innych, na uzdrowiciela, psychoterapeutę, rodzinę... Wynika to z wielowiekowego ukształtowania człowieka jako jednostki  ograniczonej i nie mającej wpływu na los innych, a co dopiero na swój. Manipulacja pod hasłem "Taki mój los, nie ucieknę przed przeznaczeniem." jest odebraniem sobie podstawowych praw! Gdyby każdy z nas miał świadomość boskości w sobie, szanowałby i siebie, i innych, a zdrowa samoocena pozwoliłaby na kreację życia oraz zdrowia w sposób pozytywny i pełny.  Łazariew stwierdza "Po pierwsze, zrozumiałem, że pacjent nie tylko musi pomagać mnie, co więcej - powinien być pionierem w pracy nad zmianą swojego charakteru, ja mogę jedynie wspomóc go energetycznie."


            W wyniku wieloletnich badań potwierdzonych praktyką uzdrowienia chorych, ukształtował się mechanizm łączący myśli, emocje i zachowanie człowieka z jego chorobami oraz z chorobami jego dzieci..." („Diagnostyka karmy")




            Kiedy Łazariew mówi rodzicom, że ich dziecko choruje aby zablokować negatywny program w karmie rodzinnej, i że tak naprawdę przyczyną choroby dziecka jest niewłaściwe postępowania rodziców, ci często się oburzają. Oburzenie, obraza, pretensje (jedne z najczęstszych reakcji człowieka) stanowią łamanie wyższych praw wszechświata. Jeśli kobieta w czasie ciąży obraża się na męża, powoduje wdrożenia u ich dziecka programu samozniszczenia będącego podstawą rozwoju choroby. Brak czystości myśli i etyki postępowania skutkuje deformacją pola, która może być przeniesiona na najbliższych, na tych, którym deklarujemy największą miłość.  Zablokowanie negatywnego programu w postaci choroby dziecka może brzmieć  niedorzecznie z pozycji zainteresowanej jednostki, ale na poziomie ogólnego pola nie ma ma ludzi, są idee, etyka postępowania, samoregulacja. "Matka zmieniając swój stan wewnętrzny może uleczyć swoje dziecko od obecnych i uchronić od przyszłych chorób oraz ulepszyć jego charakter i los. Za tym wnioskiem kryje się bardzo wiele..."


            Choroba jest jak czerwone światło na semaforze, która zmusza rozpędzony samochód do wyhamowania. Do choroby powinniśmy podejść w sposób świadomy, gdyż informuje nas o popełnionych błędach, stanowi mechanizm blokujący w ogólnym polu. Dzięki chorobom pole nie ulega zniszczeniu. Tutaj znów Łazariew podkreśla, że dla pola nie ma jednostek - jest jedność. Zrozumienie tego mechanizmu pozwala dla wyzwolenie! Prawidłowy światopogląd leczy tak samo skutecznie jak każde inne oddziaływanie energetyczne. Oznacza to, że przedstawione w moich książkach prawidłowe zrozumienie świata może pomóc człowiekowi w wyzdrowieniu nawet bez mojego udziału.  Niepowtarzalność mojej metody jest w tym, że zrozumienie w niej jest ważniejsze od widzenia. Wejść w subtelne poziome i zobaczyć je - to pięć procent, a dziewięćdziesiąt pięć - to ciągła praca nad zrozumieniem - podkreśla autor.


            Na poziomie pola informacyjno-energetycznego choroby blokują programy zniszczenia. Choroba, tak samo jak toksyczny związek, ciężkie warunki egzystencji, problemy materialne, uważana jest za odpowiedź Wszechświata na nasze niewłaściwe myśli, postawy i czyny. Choroba blokuje naszą nieetyczną postawę, która szkodzi innym i jest zagrożeniem dla ogólnego pola.


- Nasz wewnętrzny stan emocjonalny, nasze myśli i motywy działania wpływają nie tylko na nasze zdrowie, lecz także na to, co dzieje się z nami i dookoła nas. Oznacza to, że niemożliwe jest zdrowie ciała i pomyślny los bez prawidłowego światopoglądu.

- Na głębokim poziomie jesteśmy emocjonalnie powiązani z całym światem i w pierwszej kolejności z naszymi krewnymi i bliskimi. Nasze stany wewnętrzne w dużym stopniu wpływają wzajemnie na nasze zdrowie.


  - Nieprawidłowy światopogląd, innymi słowy nieprawidłowy system priorytetów życiowych pcha człowieka do wewnętrznej i zewnętrznej agresji. Taka agresja prowadzi do rozpadu psychiki, ciała, losu człowieka i tych, którzy są z nim wewnętrznie powiązani.


- Prawidłowy stosunek do świata - życie w duchu miłości i dobroduszności oraz brak pretensji do kogokolwiek jest gwarancją duchowego i fizycznego rozwoju.


- Nie istnieją choroby nieuleczalne tak samo jak problemy nie do rozwiązania. Tysiące przykładów świadczą o tym, że gotowość człowieka do wewnętrznej przebudowy, zmiany swojego stosunku do świata, chęć nauczenia się jak utrzymać poczucie miłości w każdych okolicznościach, bezsprzecznie prowadzi do pomyślnego rozwiązywania jakichkolwiek sytuacji kryzysowych, pozbycia się najcięższych chorób, w tym nowotworów i AIDS.


            Istnieje wiele postaw, które powodują powstanie negatywnych i destrukcyjnych programów. Za wszystkie odpowiedzialność ponosimy my sami lub/i zostajemy spadkobiercami po naszych przodkach i rodzinie.


Kilka najważniejszych przyczyn powstanie programów blokujących (chorób) wg Łazariewa:


- popełnione kiedyś przez człowieka zło nigdzie nie znika, znajduje się w podświadomości i wcześniej czy później wylewa się na zewnątrz (prawo przyczyny i skutku),


- odmowa miłości - każdy kto odmawia przepływu energii miłości musi najpierw wyplenić tę miłość w sobie,


 - obmawianie - gdy o kimś myślimy pojawia się energetyczny most pomiędzy nami a tym, o kim myślimy, następuje wymiana myśli i energii. Każda negatywna myśl jest wiec atakiem i może wyrządzić krzywdę,


 - wampiryzm energetyczny - początek tego procesu leży w silnie rozwiniętym poczuciu egoizmu, które przejawia się w myślach, emocjach czy postępowaniu, w niezrozumieniu jedności świata,


 - obraza na zmarłego - jeśli ktoś zachowuje urazę do umierającego lub zmarłego, to odbija się to na nim negatywnie i może prowadzić do różnych chorób, naruszeń psychiki, zmiany charakteru,


 -  myśli samobójcze a także myśli niezadowolenia i braku akceptacji życia, takiego jakie jest - program taki może zostać włączony przez każdy obcy, silny program skierowany na zmianę postawy człowieka. Organizm reaguje na przemoc niechęcią do życia,


 - niewłaściwe odżywianie - w normalnym stanie ciało powinno otrzymywać pożywienie od duszy, dusza od ducha, duch od Boga. Wyłączenie któregokolwiek ogniwa jest niedopuszczalne, a życie zbudowane na prymitywnej zasadzie nasycenia jest skuteczna droga regresu.


             Tematyka "Diagnostyki karmy" jest o wiele bardziej obszerna. Tym artykułem pragnę zachęcić czytelników do sięgnięcia po książki i zapoznanie się z wynikami wieloletniej praktyki Siergieja Łazariewa. Artykuł powinien też przybliżyć charakter postawy jednostki tak, aby mogła ona świadomie kształtować los swój i swoich najbliższych w sposób dojrzały i odpowiedzialny, zgodnie z zasadami etyki wszechświata. Światopogląd człowieka i jego emocje oddziałują na ciało fizyczne dużo mocniej, niż fizyczne czyny. Na tym polega też mechanizm karmy, którego opis możemy znaleźć w książkach Łazariewa. Wychodząc z takiego założenia, formowanie właściwego światopoglądu i emocji nabiera dla rozwoju ludzkości o wiele większego znaczenia, niż wszystkie sukcesy współczesnej medycyny, pozwala bowiem połączyć wiedzę o człowieku w jeden system,  otwierając zupełnie nową  perspektywę przyszłości. To bardzo ważne, szczególnie w czasach kiedy rozwój naszej cywilizacji ukierunkowany jest jednostronnie na wyniszczający stosunki międzyludzkie, zdrowie i przyrodę - konsumpcjonizm i materializm.


 autor: Martyna Fon



 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515b8c36-ea38-4768-a545-6cd55bef4303   

Fenomen wróżenia

Fenomen wróżenia

 Autor:Grażyna  Lisicka



Niestety, nikt jednoznacznie nie określił, czy siły nadprzyrodzone tego typu naprawdę istnieją. Wielu ludzi deklaruje dzisiaj, że posiadają jakiś magiczny dar, który pozwala im pomagać innym. Zdeklarowane wróżki, które swoją nazwę zaczerpnęły od postaci z najdawniejszych czasów, twierdzą, że potrafią spełniać życzenia oraz odpowiadać na nurtujące pytania ludzi. Wróżka może udzielić odpowiedzi na pytanie, posługując się różnymi rzeczami, metodami i technikami. Tacy ludzie deklarują także możliwość połączenia duchowego ze zmarłymi. Wróżba taka może być zrealizowana w jakimś seansie spirytystycznym. To właśnie takie umiejętności skłaniają dzisiejszych ludzi, którzy twardo i racjonalnie stąpają po ziemi, do skorzystania z usług takiej osoby. Wielu ludzi martwi się o dusze zmarłych, a wróżbici, którzy mają taką wiedzę, mogą pomóc w rozwiązaniu takiej sytuacji. Wracają do przeszłości, pozwalając rozwiązać i zrozumieć na nowo sytuacje, które trapiły i niepokoiły człowieka. Czasami mówi się nawet o uspokojeniu dusz, człowiek może żyć spokojnie w świecie doczesnym.


Jasnowidz jest natomiast osobą, która zajmuje się przepowiadaniem przyszłości. Może również stosować różne techniki i metody do jej określania. Odpowiedzieć może na pytania dotyczące miłości, związków oraz życia. Może stać się doradcą, który ma ukierunkować klienta w sposobie życia oraz powziętych kroków. Bardzo często można spotkać się z tym, że tacy ludzie praktykują używania kart tarot. Ponieważ każdy mniej lub więcej orientuje się, czym one są, stają się dodatkową zachętą do tego, aby chociaż spróbować dowiedzieć się, jak to z bliska wygląda. Żaden jednak czarodziej nie wyjawi swojej tajemnicy, nie zdradzi tajników swojego daru. Potrafią czasami zadziwić nawet najzagorzalszych przeciwników, ale i czasami rozczarować swoich wielbicieli.


To, czy czarodzieje przepowiedzą prawdę i czy wróżba się spełni, i wreszcie czy ludzie w nią uwierzą, zależy tylko od nich samych. Niedowiarków ciężko przekonać do słuszności i prawdziwości takiej praktyki, do czasu, kiedy coś z przepowiedni nie zacznie się przypadkiem sprawdzać. Magia z dnia na dzień zyskuje swoich zwolenników, ale i traci swoich dotychczasowych klientów, którzy znudzeni tym, że nic się nie sprawdza, biorą sprawy w swoje ręce i zaczynają pewnie walczyć sami o swoją przyszłość. Każdy ciekawski może iść i na własnej skórze sprawdzić miejsca, w których przyjmują wróżbici. Posłuchać ich rad i utwierdzić się w swoim mniemaniu bądź zmienić diametralnie swoje zdanie. Taką decyzje pozostawia się każdemu, bez wymuszania jakichkolwiek opinii.



 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515b8b2b-4afc-40e1-8bbe-668d5bef4303               
   

Tarot - terapia słowem.

Tarot - terapia słowem. Czy każdy może nauczyć się wróżyć?

 Autor:Światło życia



Tarot od setek lat wzbudza w ludziach mieszane uczucia – jedni się go boją, a inni uważają za jeden z najlepszych sposobów, by  poznać odpowiedzi na dręczące ich pytania. Tarot to coś więcej niż  tylko narzędzie dywinacji – moim skromnym zdaniem karty te służyć mogą  równie dobrze do pracy nad sobą,  a także do pracy z ludzką psychiką i  podświadomością. Symbole zawarte na kartach Tarota są czymś więcej niż  tylko kolorowymi obrazkami, dziełami sztuki, grafiką – są niejako  nierozerwalnie połączone z tym, co drzemie w naszych umysłach, dlatego  tak ważna w pracy z nimi jest otwartość i czystość naszego umysłu. Aby  zająć się pracą z nimi, trzeba przede wszystkim uporządkować własne myśli  i uczucia – Tarot wyłapie każdą naszą słabą i mocną stronę.


To, co mogę sama powiedzieć o pracy z Tarotem, to to, że te karty potrafią mówić – tak! Dobrze przeczytaliście. Rozmowa  podświadoma z kartami to jeden z najważniejszych aspektów pracy z nimi.  Czasem mam wrażenie, rozkładając karty, że obrazy i symbole na nich  zawarte zaczynają żyć własnym życiem i opowiadają mi różne historie  dotyczące mnie samej, a także moich klientów. Gdybym miała to opisać  słowami, wygląda to tak, że po rozłożeniu kart nie zwracam już uwagi na  symbolikę i znaczenie każdej poszczególnej karty (jak to ma miejsce na  początku pracy z nimi) – wszystkie karty z danego rozkładu bardzo  szczegółowo i dobitnie mówią mi, co mam powiedzieć bądź napisać  klientowi. Ich przekaz jest jasny i klarowny – są wyjątki, kiedy pytanie  zostało źle zadane, kiedy ja i klient myślimy o czymś innym lub klient  nie jest gotowy jeszcze, by poznać prawdę z jakiegoś powodu. Wtedy  zazwyczaj dostaję od kart jasny sygnał, że to nie jest dobry dzień na  tego typu pytania i w niektórych przypadkach rozkładam karty odnośnie  tego, dlaczego dana osoba nie powinna go zadawać. Kwestie zmęczenia,  stanu emocjonalnego (depresja, nerwica, zbyt duży ładunek negatywnych  emocji itd), brania silnych leków (np. psychotropowych), wypicia napoju  alkoholowego lub spożycia narkotyków też mogą skończyć się blokadą  przekazu kart albo w efekcie zakończyć negatywnym lub zniekształconym  przekazem kart. Nie chcę się zbędnie rozpisywać odnośnie tego tematu, bo  większość tego typu spraw omawiana była już w innym artykule o takiej  tematyce.


Tarot to narzędzie dywinacyjne, ale też poznawcze. Praca z kartami wymaga szacunku, skupienia i gotowości do pracy z nimi. Często zdarza się tak, że Tarot (inne techniki dywinacyjne również, ale  skupmy się na Tarocie) w pewien sposób wybiera nas sam. To, że  zaczynamy się nim interesować, że nam się śni, że coś nas do niego  ciągnie, to jeden z sygnałów, że „wzywa nas” do pracy. Jeśli czujemy się  gotowi, zakupujemy pierwszą talię. Zazwyczaj wybór talii jest intuicyjny  lub też spowodowany poleceniem nam przez kogoś danej talii. Często  lądujemy na stronie sklepu ezoterycznego lub bezpośrednio w takim  sklepie i oglądamy dostępne talie. Wybieramy taką, która nam najbardziej  odpowiada – kierujemy się zazwyczaj tym, co lubimy. Jeśli kogoś  interesują wampiry, to wybiera talię z wampirami, ten, kto lubi koty,  kupuje talię z kotami, a ten co lubi elfy z elfami itd. Na dobry  początek doradzono mi talię Rider’a Waite’a, co z perspektywy czasu  oceniam jako trafny wybór, aczkolwiek bardzo krótko z nim pracowałam i  dziś do niego nie zaglądam – to kwestia gustu. Talii jest na tyle dużo,  że każdy znajdzie coś dla siebie – trzeba tylko uważać, by nie zakupić  talii dla zaawansowanych tarocistów, bo może nie chcieć z nami pracować  intuicyjnie i będzie zalegała na półce – aczkolwiek po upływie jakiegoś  czasu może okazać się przydatna (ja tak miałam z Thothem) i będziesz z  niej korzystał/a np. za dwa-trzy lata.


Kolejnym krokiem ku pracy z kartami jest wybór „lektur” o tejże tematyce lub wybór kursu (bo przecież od czegoś trzeba zacząć). Kursy to opcja droższa – plusem  jest to, że ma się bezpośredni kontakt z wybraną wróżką i można  podpatrzeć niejako jej pracę. Minusem natomiast jest dość duża cena  (300-500zł), a mała ilość zajęć (np. dwa dni po 6-8h na Arkana Duże i  osobny kurs na Arkana Małe; tyle samo godzin nauki i cena bez zmian). Na  kursie nie dowiesz się dużo więcej niż z książek – chyba, że kurs trwa  kilka miesięcy, co jest lepszą opcją, ale rzadką. Książki są opcją  tańszą, bo kosztują w granicach 40-60zł. Treści są podobne, bo spisane  okiem tarocistów bazujących na własnych wieloletnich doświadczeniach –  inna sprawa, że niektóre po latach nadają się już tylko do kosza – ale  na początek wystarczy i to.


Moim sprawdzonym sposobem, który pewnie stosuje wielu początkujących tarocistów, było prowadzenie tarotowego dziennika. Zapisywałam w nim swoje „wizje”  każdej karty, jej symbole, swoje odczucia, emocje, a także interpretacje  karty dnia. Osobny zeszyt prowadziłam na całe rozkłady kart i  wypisywałam swoją interpretację danego odczytu. Zaznaczałam później  wszystko to, co potwierdzało się u klienta. Zanim jednak zabierzemy się  za pracę z obcymi osobami, warto znaleźć znajomych, rodzinę na której w  pewien sposób będziemy praktykowali. Możemy też zacząć od siebie.  Stawianie sobie kart jest możliwe, ale wymaga dużej dyscypliny i pracy  nad sobą, gdyż istnieje ryzyko, że w kartach odczytamy to, co chcemy  podświadomie usłyszeć. Mi na szczęście niejednokrotnie karty pomogły w  podjęciu decyzji lub ostrzegły o pewnych zdarzeniach – do tego celu mam  swoją własną talię, z którą pracuję, choć w razie potrzeby sięgam i po  te, którym kładę klientom – kwestia wprawy.


Istnieje też coś takiego jak bhp pracy z kartami i bhp pracy tarocisty. Każdy zajmujący się kartami ma swoje własne bhp, którego powinien  przestrzegać. Ja np. nie stawiam kart w niedziele i święta. Nie stawiam  kart, gdy jestem zmęczona, smutna lub zdenerwowana i nade wszystko nie  stawiam kart po wypiciu alkoholu (nawet niewielkiej ilości), czy na  "kacu". Te wartości są dla mnie święte i nie podlegają dyskusji. W swojej wieloletniej pracy z kartami nauczyłam się jednego – szacunku do swoich kart i do własnej pracy. Praktykując Tarota, trzeba uważać, aby karty nie dostawały się w  niepowołane ręce. Kart nie należy dawać do wróżenia innym, a zwłaszcza  dzieciom! Osobiście nie mam problemu z pokazaniem komukolwiek swoich  kart – można je dotykać, oglądać – jedyne, czego zabraniam, to tasowania i  stawiania sobie samemu Tarota, używając moich własnych talii. Kolejną  ważną później kwestią są sprawy finansowe. Na początku mojej drogi  poznawania Tarota często stawiałam karty za darmo (dziś, przyznam z bólem,  też czasami to robię w drodze wyjątku), potem stopniowo wprowadzałam  swój własny cennik oparty na ilości czasu, jaki muszę poświęcić na dany  problem, a także na rodzaju usługi (tarotowy portret, układy karmiczne,  horoskopy itp.). Dziś staram się kart nie kłaść za free, gdyż nauczyło  mnie to, że ludzie często to potem wykorzystują, a przecież poświęcam na  to swój czas i swoją energię (nie mówiąc już o innych aspektach).  Osoby, które wykłócają się lub piszą, że „w drodze wyjątku niech Pani  powróży za darmo” odsyłam z kwitkiem. Inną sprawą jest to, że czasami  klient nie potrzebuje kart, by rozwiązać swój problem i często służę mu  pomocą zupełnie za darmo i z uśmiechem na twarzy. Praca  tarocistki/tarocisty jest jak każda inna – pracujemy po kilka, czasem  kilkanaście godzin i zapłata za usługę się należy. Ta sama sprawa tyczy  się zbytniego wpatrywania się w znane osobistości świata ezoteryki –  winniśmy sami odnaleźć swój „sposób” pracy z Tarotem, swoje  interpretacje, a także w miarę upływu czasu próbować własnych autorskich  rozkładów...


W swojej pracy spotkałam się też (zwłaszcza na początku) z różnymi pokusami odnośnie tej pracy. Raz czułam, że mam zmienić cenę na wyższą, drugim razem, że już jestem  gotowa do „ujawnienia się” mimo młodego stażu... To są chyba największe  pokusy pracy w tym zawodzie – trzeba nauczyć się tłumić instynkt  szybkiego i łatwego wzbogacania się kosztem klienta. Pokus jest wiele i  pewnie zawsze będą się pojawiały. Trzeba nie lada dyscypliny i  opanowania, żeby nie dać się omamić dzisiejszym trendom. Trzeba uważać  na wewnętrzne myśli w stylu: „Przecież jestem dobra/y w tym co robię, to  należy mi się więcej...”, „Jestem lepsza/y niż Pani X, więc dlaczego  jej się tak powodzi, a mi nie?” I takich przykładów można podawać bez  końca. Ważne, by być w tym wszystkim sobą i działać w zgodzie z  własnym sumieniem, bo przecież nikt nie zna nas samych lepiej, niż my  sami siebie znamy. Uczmy się panować nad własnymi demonami, a wtedy nikt  i nic nie będzie w stanie złamać naszego kodeksu pracy i podważyć  naszego autorytetu. Nauczmy się, że człowiek jest drugiemu  człowiekowi potrzebny. Zdajmy sobie sprawę, że to, co robimy, odciśnie się  piętnem w naszym lub czyimś życiu.


Uważajmy na słowa, jakie kierujemy do innych. Łatwo dziś powiedzieć, że „jestem nieomylny i najlepszy” i robić sobie  samemu reklamę. Gdy jeszcze robimy to, by połechtać własne ego w zaciszu  domu, to powiedzmy, że jest to jeszcze zdrowa odmiana narcyzmu. Gorzej,  gdy trąbimy o tym na cały regulator, by tylko złowić klienta w sieć,  zgarnąć swoje i pozostawić kogoś samemu sobie. Trzeba ważyć słowa i  trzeba mieć świadomość, że nie ma ludzi nieomylnych. Chyba nie ma na  świecie nikogo, kto mógłby szczerze powiedzieć, że nigdy nie pomylił się  w interpretacji kart. Ja czasem mówię, że „Tarot się nie myli, to ja  mogę pomylić się w swoim odczycie”. Ryzyko zawodowe, z którym musi się  liczyć każdy pracujący w tym zawodzie.


Napisałam na początku, że Tarot może być też swego rodzaju narzędziem do poznawania samego siebie, a także drugiego człowieka. Zawarte w nim symbole i obrazy bardzo często wiele mogą powiedzieć nam o  drugim człowieku – jego słabościach, wadach i jego zaletach.  Przeczytałam wiele książek o Tarocie, a także wiele książek o symbolice  wykorzystywanej na kartach Tarota (mitologia, kultury innych krajów  itd), książek psychologicznych i wszystkie te książki były  potwierdzeniem, że Tarot ma w sobie o wiele więcej tajemnic i zagadek  niż początkowo zakładałam. Znalazłam wiele potwierdzeń na to, że to coś  więcej niż tylko dywinacja. To odzwierciedlenie tego, co drzemie w  naszej duszy, w naszym umyśle. To o wiele bardziej „skomplikowany”  temat, niż mogłoby Ci się wydawać. O pracy z Tarotem jako  narzędziem pracy z ludzką psychiką można by napisać osobną książkę – ale  nie czas to i nie miejsce na tego typu dyskusje.


Ten artykuł napisałam przede wszystkim z myślą o tych, którzy czują powołanie do pracy z Tarotem. Napisałam go, aby pokazać, że w odpowiednich rękach Tarot może okazać  się bardzo pomocny i „user friendly” :) Gdy masz czyste serce, myśli i  szczere intencje, to nawet nóż w Twoich rękach nie będzie narzędziem do  wyrządzenia komukolwiek krzywdy. Czyż nie? Napisałam w tytule o  Tarocie jako o terapii słowem, bo tak to przede wszystkim odczuwam – za  pomocą kart czytam ludzkie losy, pragnienia, dramaty, sukcesy... Tarot codziennie uczy mnie czegoś nowego; uczy, że słowa mają moc i źle  zinterpretowane mogą wywołać chaos i zamieszanie w głowie i w życiu nas  samych, jak i innych. Uczy mnie, że właściwe podejście do kart owocuje  wzajemną współpracą i odwdzięcza się uśmiechniętą buzią klienta, którego  życie zaczęło nabierać z powrotem barw i jednostajnego tempa :) Pozdrawiam wszystkich, którzy tak jak ja codziennie przekonują się, że „terapia słowem” działa więcej dobrego, niż złego.



 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515b8a8a-c874-44dd-92c4-651d5bef4303               
   

Prawo Przyciagania nie działa?!

Prawo Przyciągania nie działa?!

 Autor:langela



Często dochodzi do dyskusji nad prawdziwością Prawa Przyciągania i spekulacji, czy aby rzeczywiście zawsze działa. Ja jestem zwolenniczką tego, że działa zawsze, bo nie widzę powodu dla którego miałoby raz działać, raz nie – czym by się kierowało? Czy Prawo w ogóle może się czymś kierować?



Patrząc na rzeczywistość i oceniając ją przez pryzmat naszych obserwacji często możemy powiedzieć, że przecież taka a taka osoba wcale nie jest pełna miłości, a jednak osiąga bogactwo. Lub na odwrót – ktoś, kto jest codziennie szczęśliwy i pełen życzliwości wciąż nie może dorobić się fortuny. Istnieje cała masa takich przykładów, które mogłyby ostatecznie obalić to wszystko. Moje subiektywne odczucie jest jednak takie, że ten świat musi być po prostu w ten sposób urządzony – inaczej nie mielibyśmy w sobie tak silnej potrzeby kontroli swojego życia, nie czulibyśmy podniecenia na myśl o świadomym powoływaniu rzeczy do istnienia, nie fascynowałaby nas tak bardzo chęć robienia wszystkiego, czego się chce dzięki myśli, słowom i działaniu. Ale to tylko moje subiektywne uczucia, każdy ma swoje własne. Dlatego chcę pokazać mój punkt widzenia – bardziej obiektywny i do przyjęcia przez większość - który wyjaśniałby jak to się dzieje, że tak często niektóre rzeczy jak na ironię działają na odwrót, niż zamierza Prawo Przyciągania.

Po pierwsze: nigdy nie wiemy wszystkiego. Zresztą, czy dzielimy się z innymi wszystkimi swoimi myślami? Nawet gdybyśmy chcieli, przyznasz, że byłoby to trudne do osiągnięcia. Zresztą tak naprawdę wchodząc w jakąkolwiek relację z innym człowiek podświadomie dostosowujemy swoje zachowanie w jakiś sposób, tak by nawiązać kontakt. Nie znamy innych nigdy tak do końca, bo sami siebie często nie znamy. Dlatego ktoś z pozoru może być przykry dla otoczenia, ale będzie to tylko pozór i do tego odebrany przez nasz filtr przekonań. Po drugie i najważniejsze: wszystko opiera się o to, jak się z czymś czujesz, jaki jesteś w środku, na jakiej częstotliwości nadajesz. Nie chodzi więc zawsze tak do końca o to, co robimy, co mówimy i co myślimy ale to jak się z tym czujemy.

Zgodzisz się chyba ze mną, że zgodnie z ideą przyciągania ktoś, kto przeklina powiedzmy co drugie słowo powinien przyciągać same negatywne zdarzenia, ludzi i tak dalej. Ale co czułbyś przeklinając w innym języku nie wiedząc, że to robisz? Wymyślmy sobie jakieś słowo. Niech to będzie słowo, które będzie brzmiało: alatoka. Nie wiadomo, co oznacza. Ale nadajmy mu jakieś znaczenie. Niech oznacza bezgraniczną miłość. Jak się teraz czujesz je wypowiadając? A gdyby tak powiedzieć, że mówiąc to słowo obrażasz swoją mamę w najgorszy możliwy sposób? Wszystko zależy od znaczenia, jakie przypisujesz rzeczom i w efekcie: jak się czujesz i jaką wibrację wysyłasz, jaki sygnał przekazujesz Uniwersalnemu Umysłowi.

Dlatego patrząc na kogoś może się wydawać, że robi wszystko na opak, niż powinien zgodnie z Prawem Przyciągania, a jednak jego życie jest cudowne. Zazwyczaj zaleca się, by mówić dobre rzeczy, myśleć dobre rzeczy i robić dobre rzeczy ale tylko dlatego, że po prostu to one zazwyczaj wywołują pozytywne uczucia. Ale każdy z nas jest inny i ciężko powiedzieć, co dla kogoś oznacza konkretnie jakieś zdarzenie, słowo, czy gest.

Jestem za tym, że sami kreujemy swoją rzeczywistość. Żadnych wyjątków.



 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515afe47-7610-4e93-a9cc-1ed45bef4303               
   

Nauka medytacji.

Nauka medytacji. Oczyszczanie niższych czakr.

 Autor:Światło życia



Jest to zagadnienie szerokie i dosyć  złożone, tedy z uwagi na oczywiste ograniczenia miejsca pominę teorię, a  skupię się na praktyce medytacyjnej. Anonsuję w tym miejscu, że omówię  w tym tekście medytację jedynie z trzema najniższymi czakrami – bazową  (inaczej: podstawy, korzenia) związaną z naszym stosunkiem do materii,  pieniędzy i bezpieczeństwa, seksualną (płciową, krzyżową, sakralną)  odwzorowującą schematy naszych energii seksualnych i emocji, oraz z  czakrą splotu słonecznego, czyli ośrodkiem naszego ego i woli.


Istnieje wiele powszechnie  dostępnych, – czy to w literaturze fachowej, czy w Internecie – sposobów  na oczyszczenie i wzmocnienie czakr. Nie będę aspirował do opisywania  tu wszystkich, czy nawet małej części metod, o których słyszałem. Zamieszczę natomiast opis medytacji skompilowanej z kilku innych, która u mnie samego odnosi najlepsze skutki. Doradzam  jednak samodzielne poszukiwania. Układ energetyczny to coś bardzo  intymnego i każdy ma prawo, (a czasem wręcz powinien) odczuwać go nieco  inaczej.


Usiądź wygodnie i głęboko oddychaj.  Zadbaj wcześniej, by nikt Ci przez jakiś czas nie przeszkadzał, przygaś  światła. Możesz zapalić świece, albo włączyć spokojną muzykę, jeśli  masz taką potrzebę, ale podstawową zasadą jest, by ograniczyć ilość  rozpraszających Cię bodźców do minimum. Jeśli masz więcej czasu, możesz  ugruntować energię w taki sposób,  jaki opisałem w uprzednio  opublikowanym tekście. Zaczynamy.


Pomyśl o sobie jako o istocie złożonej z czystego, białego światła. Wszelki ból, troski, poczucie zagubienia, czy niekompletności to tylko  iluzja; otoczka nie należąca tak naprawdę do Ciebie. Jesteś rzeźbiarzem,  który ma z tej bryły kamienia wydobyć Twój prawdziwy świetlisty kształt  ukryty wewnątrz. Właśnie daję Ci dłuto. Pamiętaj: w Tobie jest już  wszystko czego potrzebujesz. Nie zdobywasz niczego nowego; tak naprawdę w  końcu wracasz do siebie. Wyobraź sobie wir czerwonego światła; mający  początek dokładnie pośrodku drogi między Twoim odbytem, a genitaliami,  skierowany w dół i zwieńczony czteropłatkowym, nierozwiniętym jeszcze  kwiatem, w pięknym rubinowym kolorze. Zobacz to bardzo dokładnie. Nie ma  nic bardziej prawdziwego niż to, co właśnie widzisz oczami umysłu.  Teraz wyobraź sobie parę dłoni. Nie musisz skupiać się na dokładnym  zwizualizowaniu ich wyglądu, tak naprawdę to tylko narzędzie. Poproś je,  by otworzyły Twoją czakrę podstawy i zobacz jak to robią: delikatnie,  jakby miały do czynienia z najcenniejszym skarbem, rozchylają płatek po  płatku wieńczący ją lotos – tak, teraz w końcu dostrzegasz wyraźnie, co  to za kwiat. Płatki się rozchyliły, widzisz wnętrze tego wiru. Wyobraź  sobie piękne, oślepiająco jasne białe światło, które wnika do jego  wnętrza i wypala wszystkie ciemne plamy, każdy cień, czy zabrudzenie,  które napotka na swojej drodze. Nie czujesz bólu, ani strachu. Wiesz, że  wszystko, co się właśnie dzieje jest dla Ciebie dobre i naturalne.  Powtórz trzykrotnie w myślach lub na głos:


Pozwalam białemu światłu uwolnić  wszystkie moje obawy związane z pieniędzmi i bezpieczeństwem w świecie  fizycznym. Jestem dzieckiem Ziemi i czuję jedność ze wszystkim, co żyje!


Popatrz jeszcze raz na swoją czakrę postawy. Zmieniła się. Promieniuje teraz miękkim czerwonym światłem. Tak musiałeś widzieć  słońce, gdy byłeś jeszcze w łonie matki. Dźwięki stają się przyciszone,  niskie i mruczące. Światło – jakby stałe i ciężkie, leniwe, masywne jak  ciepła czerwona glina. Czujesz się bezpiecznie. To powinno być takie  uczucie, jakie towarzyszyło Ci w dzieciństwie, gdy chory, czy zmarznięty  wracałeś ze szkoły, a mama otulała Cię kocem, dawała herbatę z sokiem  malinowym i pozwalała zostać kilka dni w domu – w ciszy, spokoju, pod  czułą opieką najbliższych. Zobacz jak to miękkie szkarłatne światło  rozrasta się na kształt kuli i zamyka w sobie wir czakry. Poczuj jak  wychodzą z niego w dół gałęzie, konary, listki, kwiaty i owoce zbudowane  z czystej czerwonej energii. Pnącza, jak sieć naczyń krwionośnych  wypełniają Twoje uda, kolana, łydki, kostki, stopy… Poczuj jak przez  środek tych ostatnich wyrastają potężne korzenie, wnikając głęboko w  ziemię. Kiedy już prawdziwie to poczujesz, powróć do kuli czerwonego  światła, otaczającej Twoją czakrę podstawy – to korona drzewa, którego  korzenie sięgają daleko, w głąb Ziemi, matki nas wszystkich.


Ziemia jest stała. To podstawa, na której już stanąłeś i wybudowałeś drzewo z czerwonego światła. Ale rośliny, ludzie i  zwierzęta umrą bez wody. Wyobraź sobie jak Twoje gałęzie sięgają wysoko,  wysoko do góry. Przestrzeń wokół nich z każdym pokonywanym centymetrem  jaśnieje coraz bardziej – popatrz, nie jest już czerwona, ma kolor  dojrzałej pomarańczy, bursztynowego miodu. Na swoich liściach czujesz  pierwsze krople deszczu. Jedna za drugą, przyjemnie chłodne, delikatne,  aksamitne w dotyku. Woda także jest pomarańczowa. Usłysz szmer ulewy.  Muzyka wody – pierwsze harmonijne dźwięki na świecie. Odczuwaj  wszystkimi zmysłami oczyszczające, sycące pragnienie strugi deszczu. Nie  jesteś już drzewem, wznosisz się wyżej – prosto do źródła tej  pomarańczowej energii, prosto do czakry seksualnej, kilka centymetrów  pod Twoim pępkiem. Widzisz? Wygląda jak dwa poziomie wiry, jeden z  przodu, drugi z tyłu Twojego ciała; przechodzące przezeń, stykające się w  środku, otwarte na zewnątrz. Pozwól swoim mentalnym dłoniom rozchylić  jej płatki. Tym razem zastaniesz ich sześć. Pamiętaj, by otworzyć swoją  czakrę i z przodu, i z tyłu. Poproś białe światło, by wniknęło do niej i  usunęło wszystkie zabrudzenia, szarości i cienie. Powtórz trzykrotnie:


Niech białe światło uwolni  wszystkie moje lęki i obawy związane z moją atrakcyjnością i życiem  seksualnym. Pozwalam mu oczyścić moje negatywne wyobrażenia i otwieram  się na moce kreatywności i namiętności. Jestem istotą Wody i pozwalam  sobie na bliskość i intymność z tymi, których kocham!


Twoja czakra płciowa wygląda teraz jak źródło wielkiej rzeki. Czujesz jej pulsowanie. Słyszysz szum, falowanie… To już nie źródło. To  już nawet nie rzeka. Jesteś morzem, jesteś żyjącym  bursztynowo-pomarańczowym oceanem. Poczuj swoje przypływy. Poczuj jak  inny jesteś od lądu, który stale obmywasz. Inny – ale jednak wciąż  wylewasz się na niego, wciąż stapiasz z nim, jak w pieszczocie, jak w  pocałunku. Czyż ocean nie jest piękny? Ty też jesteś. Poczuj to  wszystkimi zmysłami, zrozum, zaakceptuj. Teraz jesteś gotowy, by  spojrzeć w górę. Widzisz horyzont? Jest taki odległy… Tuż nad nim złota  kula. Poczuj jak wynurza się z Ciebie – ogień, którego woda nie ugasi,  ogień, o którego istnieniu nie miałeś dotąd pojęcia. To wschód słońca.  Widzisz jak z każdym centymetrem jest coraz wyżej? Widzisz jak światło  wokół niego z każdą chwilą staje się mniej pomarańczowe, a bardziej  żółte? To Ty nim jesteś, coraz wyżej i wyżej. Wzniosłeś się do swojego  splotu słonecznego. Poczuj ciepło w tym miejscu, poczuj jak pod nim  rozgrzewa się Twój brzuch. Ta czakra wygląda tak jak poprzednia, jest  tylko soczyście żółta jak słoneczniki i oślepiająco jasna – jak samo  słońce. Niech dłonie Twojego umysłu otworzą jej dziesięć płatków z  przodu i z tyłu. Poproś białe światło, by wniknęło do Twojej czakry  splotu słonecznego i usunęło wszystkie czarne plamy, cienie i  zabrudzenia w głębi jej wirów. Afirmuj trzykrotnie:


Za sprawą tego białego światła  uwalniam wszystkie negatywne energie, ból i troski związane z moją silną  i wolną wolą, z działaniem i prestiżem, z moją mocą i egoizmem. Ku  najwyższemu dobru, niech zniknie wszystko, co mi nie służy. Jestem jak  płomień – pozwalam, by inni grzali się w moim blasku, lecz nie by mnie  zdusili. Oto spalają się wszystkie moje słabości!


Powiedziałeś to. Jesteś ogniem. Jesteś światłem. Doskonałością. Twoja czakra splotu słonecznego to teraz rozżagwiona  pochodnia. Oślepiające światło rozchodzi się z tego miejsca po całym  Twoim ciele. Pozostań przez chwilę w tym stanie – poczuj się doceniony,  poważany, silny i sprawny.


Poproś teraz swoje mentalne dłonie, by lekko przymknęły – ale nie zamknęły do końca! – płatki Twojej czakry, tak z przodu, jak z  tyłu. Poczuj jak łagodnie opadasz. Z żółci w pomarańcz, z suchego w  wilgotne. Przymknij także swoją czakrę seksualną. Zanurzasz się coraz  głębiej. Pelagial, litoral, bental. Hadal. Dno, ziemia. Początkowo  mulista, głębiej – skały. Stałe i twarde. Nie pomarańcz, a czerwień.  Przymknij swoją czakrę podstawy. Ścieżkami gałązek i korzeni dotrzyj do  swoich nóg i stóp, stań się jednym z Ziemią. Odpocznij przez chwilę,  oddychaj. Podziękuj swojemu ciału, że było gotowe zmienić się i  rozwinąć. Przeciągnij się i otwórz oczy. Pogratuluj sobie. W końcu  wróciłeś z długiej i trudnej – najtrudniejszej – wyprawy. Z wyprawy w  głąb siebie.






 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515afd9c-f584-4f2c-bdde-17995bef4303               
   

Nasi Niebiańscy Przyjaciele

Nasi Niebiańscy Przyjaciele

 Autor:Agnieszka  Zdrzałek



Swoją przygodę z Aniołami rozpoczęłam niedawno.


Jeszcze rok temu byłam zwyczajną, zakompleksioną kobietą z mnóstwem problemów, wiecznie rozczarowaną życiem, pragnącą szczerej miłości, ciągle napotykałam na przeszkody a to doprowadzało mnie do łez i smutku. Pamiętam dzień, w którym trafiłam na pewną stronę internetową, gdzie poznałam fantastyczną osobę, która zasiała w moim sercu ziarenko nadziei i rozbudziła moją ciekawość. Zaczęłam pytać, zaczęłam szukać i tak rozpoczęłam swoją pracę z Aniołami. Trafiłam na wiele stron poświęconych tematyce anielskiej, byłam wręcz zdziwiona, że aż tyle osób potrafi nawiązać kontakt z Aniołami, że tyle osób wierzy w Anioły. Przyznam szczerze, że nie zawsze wierzyłam w to, co czytałam. Niektóre historie były tak niesamowite, że aż trudne do uwierzenia. Było jednak sporo takich, które wzruszały mnie do łez, sprawiały, że chciałam nawiązać kontakt z Aniołami, prosić je o pomoc, o lepsze życie, o radość, spokój duszy i ciała. Zaczęłam czytać coraz więcej i coraz bardziej czułam zaufanie do tych Niebiańskich Istot. Zaczęłam odczuwać radość i spokój, o których istnieniu już dawno zapomniałam. Nagle problemy przestały być problemami, zaczęłam dostrzegać różne rozwiązania różnych sytuacji i choć minęło dopiero 1,5 roku, moje życie zmieniło się o 180 stopni. Jestem teraz szczęśliwa, moje życie nabrało kolorów i tempa.


W ciągu tego roku ciągle towarzyszyły mi dwie przyjaciółki, które nie tylko słuchały moich opowieści i relacji, ale sprawiły, że chciałam o tym mówić, że przestałam się krępować. Pamiętam, jak któregoś dnia zaczęłam opowiadać koleżance swoją historię. Byłam w szoku, kiedy powiedziała: „To co mówisz jest niesamowite, aż trudne do uwierzenia. Ale kim właściwie jest Anioł?” Zaniemówiłam, byłam pewna, że potrafię odpowiedzieć na tak banalne pytanie i tak właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałam.


Jeszcze tego samego wieczoru zaczęłam szukać informacji na temat Aniołów, kim są, jak wyglądają, jak się z nimi porozumieć i skontaktować. Mówiąc w skrócie:


Anioł został stworzony na obraz i podobieństwo Boże, promieniuje Bożym podobieństwem w wyższym stopniu niż my. Anioły są duchami czystymi, wolnymi od materii, nie są tak jak nasze dusze ograniczone lub uwięzione przestrzenią. Poruszają się z szybkością myśli, dlatego też są przy nas przez cały czas. Zdarza się, że wokół nas jest kilku Aniołów, a ponieważ są istotami niematerialnymi, nie widzimy, ile działają wokół nas. Anioł – jak już wspomniałam, jest istotą niematerialną, duchową, nieposiadającą ciała, stworzoną przez Boga na samym początku świata, jeszcze przed stworzeniem człowieka. Według Biblii jest ich nieskończenie wiele, "Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim" (Dn 7, 10), "I słyszałem głos wielu aniołów dokoła tronu... a liczba ich była miriady miriad i tysiące tysięcy" (Ap 5, 11).


Anioły szanują naszą wolną wolę, oznacza to, że pomagają nam jedynie wtedy, kiedy prosimy je o pomoc i o znaki. Nie ingerują w nasze życie, aczkolwiek codziennie kontaktują się z nami, poprzez pozytywne myśli, różnego rodzaju znaki jak np. chmury, monety, piórka, tęczę, czasem nawet poprzez teksty naszych ulubionych piosenek, a także poprzez ciągi cyfr. Zawsze kiedy prosimy o znaki i pomoc, otrzymujemy ją.


Rozróżniamy Dziewięć Chórów Anielskich:
Najwyżej w hierarchii stoją:
- Serafiny: są czystym światłem, a ponieważ znajdują się najbliżej Boga, określane są jako "płonące jasnym światłem".
- Cherubiny: są czystą miłością i są na drugim miejscu w anielskiej hierarchii. Najczęściej przedstawiają małe, pulchne dzieci ze skrzydłami (Kupidyny).
- Trony: reprezentują boską sprawiedliwość i są niczym pomost pomiędzy światem duchowym a materialnym.
- Panowania (Dominacje): sprawują nadzór nad aniołami, regulują anielskie obowiązki zgodnie z wolą Boga.
- Cnoty: zajmują się Słońcem, Księżycem, Ziemią, gwiazdami czyli fizycznym wszechświatem.
- Moce (Władze): są to wojownicy, którzy oczyszczają wszechświat z negatywnych energii.
- Zwierzchności: zapewniają pokój na ziemi według woli boskiej, poprzez sprawowanie władzy nad planetą, kierując miastami i narodami.
- Archanioły: "są one nadzorcami rodzaju ludzkiego i Aniołami Stróżami ludzi. Każdy z Archaniołów wykazuje pewną specjalność, będącą jakimś aspektem Boga". Archanioły pomagają nam w nagłych, trudnych i niespodziewanych sytuacjach, zagrożeniach, nie oznacza to jednak, że nie możemy prosić ich o pomoc w codziennych sprawach. Pomagają zawsze, kiedy je poprosimy o pomoc.
- Aniołowie Stróżowie: każdy z nas ma swojego osobistego Anioła Stróża, który jest z nami od początku aż do samego końca naszego życia. To właśnie do naszego Anioła Stróża powinniśmy kierować prośby o pomoc w każdym aspekcie naszego życia, ponieważ są one najbliżej nas.


W jaki sposób prosić Anioły o pomoc?
Nie ma na to reguły. Anioła prosić o pomoc można cichutko, w myślach, lub na głos, można napisać naszą prośbę, a nawet w momentach rozpaczy wykrzyczeć ją. Niezależnie od sposobu, jeśli prośba o pomoc lub znak pochodzi z głębi serca i jest pełna miłości, otrzymamy ją. Możemy używać własnych słów, wtedy prośba ma charakter bardziej osobisty np. zaczynając od słów: Kochane Anioły, proszę was o pomoc w/z (tu podajemy, o jaką sytuacją prosimy). Nie zapomnijmy na koniec podziękować za udzieloną pomoc.
Żeby usłyszeć Anioły najlepiej jest się zrelaksować i wyciszyć. Warto zapalić świecę, usiąść w ciszy i medytować przez chwilę. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, trudniej nam usłyszeć i zobaczyć znaki, jakie nam Anioły wysyłają. Ponieważ ich nie widzimy, kontaktują się z nami np. poprzez nasze myśli. Czasem w momencie, kiedy wydaje nam się, że już nic się nie da zrobić, nagle doznajemy olśnienia, wpadamy na genialny pomysł, to właśnie Anioły nam podpowiedziały. Nigdy nie zostajemy bez odpowiedzi na wołanie, najczęściej jednak zdarza się tak, że zabiegani i zestresowani nie dostrzegamy znaków, które nam wysyłają.


Na początku mojej pracy z Aniołami, trafiłam na przepiękną stronę, gdzie można zadać dowolne pytanie i wylosować samemu dowolną kartę. Ku mojemu zaskoczeniu, bo nie ukrywam, że na początku podchodziłam do tego z dystansem, okazało się, że odpowiedzi były za każdym razem trafne i idealnie pasowały do mojego pytania lub też do danej sytuacji, o którą pytałam. Byłam wzruszona. Postanowiłam, że kupię swoją, osobistą talię kart. Pierwsze karty otrzymałam w prezencie od mojego męża. Talia jest przepiękna i ma cudowne przesłania. Anioły nigdy mnie nie zawiodły. Zawsze kiedy miałam jakiś problem lub dylemat, prosiłam o podpowiedź, losowałam jedną lub kilka kart i zawsze otrzymywałam trafne odpowiedzi. To było fantastyczne uczucie. Zaczęłam inaczej patrzeć na ludzi i na świat. Czułam się coraz bardziej szczęśliwa, coraz bardziej pewna siebie i coraz bardziej czułam, że żyję. Przestałam się martwić o pieniądze, przestałam się martwić o zdrowie. Wszystko układało się jak nigdy wcześniej. Zaczęłam myśleć pozytywnie, przestałam narzekać i ku mojemu zaskoczeniu zaczęłam widzieć ogromną poprawę. Zaczęłam pisać, spisywałam swoje myśli, swoje doświadczenia. Czasem czytając stare wpisy sprzed roku i starsze, nie mogę uwierzyć jak bardzo moje życie zmieniło się i jak bardzo byłam kiedyś nieszczęśliwą osobą. Na szczęście to już przeszłość. Wybaczyłam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili, a to pomogło mi otworzyć się na miłość do świata i do ludzi. Nigdy nie sądziłam, że to takie proste.


Przeczytałam książkę Dr Doreen Virtue pt „Niebiańskie znaki” i zaczęło do mnie docierać, że przecież już to wszystko przerabiałam. Zaczęłam sobie przypominać różne sytuacja kiedy prosiłam Anioły o pomoc i wsparcie. Zawsze kiedy o coś prosiłam, na swojej drodze znajdowałam piórka. Różnej wielkości i różnych kolorów. Ciągle pod nogami leżały monety, a moją uwagę zaczęły przykuwać różne cyfry (numery domów, numery telefonów, numery na bilbordach, a nawet rejestracje samochodów). Nie zwracałam na to wcześniej szczególnej uwagi, aż do momentu przeczytania książki. Pamiętam, kiedy prosiłam o wsparcie finansowe, moje myśli był strasznie zaśmiecone obawą o pieniądze i nagle wszędzie zaczęłam dostrzegać ciąg cyfr np. miałam do zapłacenia 6.66, gdy spisywałam licznik z prądu, stan końcowy pokazywał 6666, rejestracja samochodu 666, to nie mógł być przypadek. Kiedy przeczytałam znaczenie cyfr (opieram się na książce Dr Doreen Virtue „Anielskie liczby”) okazało się, że za bardzo skupiam się na rzeczach materialnych, że moje myśli za bardzo skupiam na pieniądzach. Zaczęłam prosić Anioły o wsparcie i pomoc finansową i już po kilku dniach znowu zaczęłam dostrzegać cyfry tym razem 17.77, 777, 7777, okazało się, że moje myśli zostały oczyszczone i zmierzam we właściwym kierunku. Powierzyłam swoje troski i obawy Bogu i Aniołom i wierzyłam, że mi pomogą.


Odpuściłam. Moja sytuacja finansowa zaczęła się poprawiać.


Któregoś dnia zmywając naczynia, chciałam sprawdzić czy to naprawdę działa, czy rzeczywiście prosząc o znak, otrzymam go. Poprosiłam zatem o znak, najlepiej piórko, albo kilka piórek. Zaczęłam się rozglądać i nic. Żadnego piórka. Moja córka w tym czasie oglądała bajkę. W momencie kiedy zaczęłam wątpić, że tym razem dostanę znak usłyszałam, że jeden z bohaterów bajki prosi przyjaciela o piórko, a najlepiej o kilka piórek. Zdębiałam!


Proszę o znak, że Anioły czuwają nade mną i są przy mnie i nagle na niebie pojawia się chmura w kształcie serca! Szok! Pobiegłam szybko po telefon, żeby zrobić zdjęcie, i z serca zrobił się Anioł, siedział na chmurce i patrzył na mnie. Nie mogłam uwierzyć. Bardzo się wzruszyłam. Któregoś dnia idąc z córką do przedszkola, prosiłam Anioły, by czuwały nad nią, by nie stało się jej nic złego, by się dobrze bawiła i poprosiłam o znak, że będą przy niej.


Nic. Ani monety, ani chmurki, żadnego piórka. Byłam rozczarowana. Myślałam, że może za bardzo chciałam widzieć jakiś znak i po prostu go przeoczyłam, byłam jednak pewna, że Anioły mnie wysłuchały i nie pozwolą by cokolwiek jej groziło. Weszłyśmy do przedszkola i nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Na jednym ze stołów były poustawiane różnej wielkości drewniane pale i deseczki, koniki, jednorożce i mnóstwo kolorowych, uśmiechniętych figurek aniołków! To był znak. Na całym ciele poczułam gęsią skórkę. Łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałam, że moje prośby zostały wysłuchane. Za każdym razem gdy otrzymuję znaki i pomoc, czuję miłość, spokój i szczęście, tak też było za każdym razem. Bo gdy nie proszę o pomoc ani o znak a znajduję np. piórko, nie czuję nic, żadnych emocji, żadnej energii, to po prostu piórko.


A czy tęcza w umywalce nie jest trochę dziwna? Dla mnie to coś fantastycznego. Dla mnie to znak. Teraz już mam 100% pewności, że nie jestem sama.


A Ty?






 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515afca0-cc3c-4e6d-9025-0f3a5bef4303               
   

Harmonia umysłu i ciała

Harmonia umysłu i ciała

 Autor:Inga Popek



Napięte mięśnie oznaczają niepokój w umyśle. Chroniczne usztywnienie zmniejsza elastyczność mięśni. Przez to czujemy się wciąż spięci, jest nam zwyczajnie w naszym ciele niewygodnie. Chcielibyśmy poczuć ulgę jaką, da szybkie uwolnienie się od tego paraliżującego pancerza. Czasem ktoś sięga po środki przynoszące szybkie ukojenie, prowadzić to może jednak do uzależnień. W dłuższej perspektywie przynosi więcej szkody i dodatkowych zmartwień, nie rozwiązując przyczyny  problemów.


Sytuacja taka zakłóca prawidłowe funkcjonowanie emocji, powoduje zmiany w postrzeganiu świata i samych siebie. Podczas stresu organizm jest w pełnej mobilizacji, napięcie powoduje gotowość do walki lub ucieczki. Spokojne, zrównoważone myśli sprawiają, że jesteśmy sobą i czujemy się dobrze. Potrafimy właściwie ocenić zdarzenie, bez uprzedzeń i lęków, bez irracjonalnej paniki. Zrelaksowany umysł posiada właściwą percepcje, pozwala wysnuwać wnioski i analizować. Kiedy tylko wpłyniemy na siebie tak, by zachować spokój, zyskujemy właściwy osąd sytuacji. Zaczynamy od pracy z ciałem, a reszta następuje samoistnie.


Zazwyczaj za wzorce pod tworzenie technik relaksacji są brane różne techniki jogi, gdyż w sztuce jogi umiejętność uwalniania się od napięć doprowadzono do perfekcji. Koncentrując się na oddechu oraz poszczególnych fragmentach ciała, nasza fizyczność łączy się z płaszczyzną emocjonalną. Wzrasta świadomość siebie, zyskujemy równowagę, oczyszczamy się z dawnych nie do końca uświadomionych emocji.


Dobrze jest znaleźć czas na regularne ćwiczenia, wpleść je w rytm dnia, tak aż staną się naturalnie zintegrowana jego częścią.  Mimo, że często masz uczucie wyczerpania i zmęczenia, paradoksalnie ćwiczenia fizyczne zadziałają ożywczo i energetycznie. Nie chodzi o forsowanie organizmu, jedynie o osiągnięcie harmonii. Dążymy o zachowanie balansu, równowagi miedzy ciałem, a umysłem.


Trudno jest się zmusić do aktywności, gdy do tej pory ktoś tego nie robił. Z powodu depresji, często zaniedbuje się podstawowe czynności.


Poniższe wskazówki pomogą wprowadzić ciało w stan rozluźnienia, dalszym krokiem będą ćwiczenia fizyczne.



Zaobserwuj w którym miejscu ciała czujesz napięcie, ból. Staraj się świadomie i mentalnie wpłynąć na to miejsce rozluźniając je. Spokojny oddech pomoże się skoncentrować i wprowadzić przestrzeń tam, gdzie odczuwasz ucisk – napięcie.
Jedna część ciała jest podstawą dla drugiej. Zobacz jak mocne są stopy i nogi nosząc całe ciało. Najlepiej stań boso na ziemi, poczuj jedność z naturą. Zauważ jak wypchniecie miednicy nieco do przodu prostuje kręgosłup i wzmacnia całą postawę. Poczuj się jak mocny fundament.
Poruszaj się z gracją. Zastosuj lekki chód, najpierw palce potem stopa. Wydłuż kręgosłup. Pozbądź się złych nawyków w codziennych czynnościach, gdy chodzisz, gdy siedzisz. Czuj lekkość, oddychaj przeponowo, ściągnij łopatki, unieś głowę. Zmiany wprowadzaj bez napięcia, unikaj siłowych rozwiązań, inaczej popadniesz z jednej skrajności w drugą. Postawa i chód mają być sprężyste i lekkie. Jak najbardziej staraj się być naturalny. Zachowaj spokój i pogodę w umyśle.


 Przedrukowano z artelis.pl
     numer seryjny:515afb0f-57f8-4043-9cf4-05205bef4303